piątek, 10 lipca 2015

"Bóg nie umarł"

Witajcie. Po długiej przerwie przyszedł czas na małą recenzję.
Właśnie przed kilkoma minutami skończyłam oglądać film pod tytułem "Bóg nie umarł" wyreżyserowany przez Harolda Cronka. Film opowiada historię ludzi, którzy wierzą i którzy nie wierzą. Profesor filozofii jest ateistą, już na pierwszych zajęciach nakazuje uczniom, by napisali na kartkach, że Bóg nie żyje i złożyli pod tym oświadczeniem swój podpis. Jeden ze studentów jednak nie zgadza się tego uczynić i przyjmuje wyzwanie, chcąc za wszelką cenę udowodnić, że Bóg jednak istnieje. Film jest pełen filozofów i samej filozofii, poza tym są różne wątki poboczne, które jednak mają duży związek z wiarą. Na mnie wywarł on bardzo ogromne wrażenie. Były sceny, które mnie strasznie ujęły. Jedna ze scen, która mnie rozbiła była na uniwersytecie, na ostatnich zajęciach, gdzie ten student usilnie udowadniał istnienie Boga, po czym oświadczył, że profesor nienawidzi Boga. A po chwili padło pytanie: "Jak pan może nienawidzić kogoś, kto nie istnieje?". Poza tą sceną było wiele innych, momentami miałam w oczach łzy, ale generalnie polecam ten film każdemu, kto ma ochotę porozważać kwestie istnienia i nieistnienia Boga. Myślę, że niejednemu człowiekowi da on wiele do myślenia i nasuną się różne komentarze. Mnie on naprawdę nie daje spokoju i sądzę, że jeszcze długo będę ten film rozważać, będę próbowała sobie odpowiedzieć na zadane tam pytania i będę zastanawiała się nad rzeczami, nad którymi wcześniej się nie zastanawiałam, które nie przykuwały mojej uwagi.
Tym oto akcentem kończę mój wpis, mając nadzieję, że ktoś skomentuje, jeżeli tylko zobaczy film.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz